wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 6: Podejmuję pierwszą misję


Minęło kilka tygodni i sprawa mojego pochodzenia przyschła. Znalazłam sobie nawet kilku przyjaciół, ale też i paru wrogów. Jako pierwszy zaprzyjaźnił się ze mną syn Aresa - Samuel Ness. Miano syna boga wojny naprawdę mu pasuje. Jest on wysokim, dobrze zbudowanym piętnastolatkiem ze srogim wyrazem twarzy. Krótkie jasne włosy miejscami są falowane. Jedyne co nie pasuje do wyglądu syna Aresa to błękitne, pełne harmonii oczy. Nasza przyjaźń rozpoczęła się niedługo po tym jak o mało nie pozbawiłam Sama dłoni na lekcjach walki wręcz. Na szczęście przecięłam mu tylko parę żył, ale i tak musiał trochę odpocząć od nauki. Jako, że to ja go zraniłam, odwiedzałam go często i zauważyłam, że mamy wiele wspólnych pasji. Sam ma wiele sióstr i braci, ale żadne z nich nie przekonało się do mnie. Z jednym małym wyjątkiem. Cheryl Tallbot jest w moim wieku. To właśnie Sam zapoznał nas ze sobą, bo uważał, że przyda mi się ktoś do towarzystwa a szczególnie dziewczyna mająca tyle lat co ja. Cheryl jest niezwykle podobna do Sama. Gdyby nie nosili innych nazwisk, skłonna byłabym sadzić, że Ares miał dwójkę dzieci z tą samą kobietą. Wspólnym przyjacielem Cheryl i Sama jest Tyler Leather, piętnastoletni, nieziemsko piękny syn Nemezis. To dzięki Tylerowi, nie zostalam rozmiażdżona przez dzieci Hefajstosa w bitwie o sztandar. Jednak nie każdemu spodobała się moja obecność w obozie. Pearl Howl (córka Janusa) i April Handlebars (dziecko Demeter) są obozowymi pięknisiami (wyłączając całą gromadkę dzieci Afrodyty). Każdy z chłopaków w obozie (z niewielkimi wyjątkami) mógłby paść na kolana przed nimi i zrobić co tylko rozkażą. Ponieważ jestem odmieńcem Pearl i April uwzięły się na mnie. Ale dzięki temu, że nie jestem zwykłym herosem nie odważają się robić mi krzywdy na osobności.


Siedzieliśmy piątką w parku. Słońce powoli kryło się za horyzontem. Nieubłaganie zbliżał się koniec wakacji i powrót do szkoły. Ale nie dla mnie. Ja nie miałam nikogo, u kogo mogłabym zamieszkać na czas roku szkolnego. W ogóle nie opuszczam obozu. Jestem obozowiczem całorocznym. Nagle dołączył do nas Chejron i powiedział, że ma ważną informację i, że cały obóz ma zebrać się na placu. Bez zastanowienia wykonaliśmy to polecenie. Po przybyciu na miejsce był już tam cały obóz. Stanęliśmy z boku i uważnie słuchaliśmy Chejrona.
- Obozowicze! Proszę o ciszę! - wykrzyczał Chejron. Wszyscy natychmiast umilkli. - Zostaliśmy powiadomieni o strasznej tragedii. Ktoś porwał żonę Hadesa, Persefonę. Hades, jak zapewne się domyślacie, myśli, że zrobił to któryś z bogów i postanowił wypowiedzieć wojnę Olimpowi. Jeśli nie zapobiegniemy rozpętaniu wojny ucierpią nie tylko bogowie, ale również my. Potrzebujemy trzech ochotników, którzy podejmą się tego zadania.
Nikt się nie zgłosił. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Wystąpiłam z tłumu. Zaraz za mną rozległy się szepty.
- Mamy jednego ochotnika. Potrzebujemy jeszcze dwóch.
Po tych słowach z tłumu wyszedł Sam. Miałam nadzieję, że Nico również się zgłosi, ale tego nie zrobił. Jako ostatni zgłosił się nieznany mi chłopak.
- Mamy komplet. Dziękuje państwu. Rozejść się do swoich domków. A wy - zwrócił się do naszej trójki - pójdziecie ze mną. Powiem wam co i jak.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 5: Staję się postrachem obozu


To był najgorszy dzień w moim życiu. Straciłam matkę, dowiedziałam się, że moim ojcem jest Hades a teraz, że nie jestem zwykłym herosem, bo moja babka jest boginią magii. Dzięki temu, że mój tatuś nie sprawdził czy moja mama była półboginią jestem wrogiem Olimpu numer jeden. Takim samym jak niedawno był syn Posejdona - Percy, a może nawet większym. Teraz na pewno mam przerąbane. Dzięki bogom, że w obozie mam brata. Chyba on też jest zadowolony, bo od chwili mojego uznania troszczy się o mnie jak najlepiej może. Kiedy wróciliśmy do domku zastaliśmy w nim Chejrona (centaur, który opiekuje się obozem). Nie nakrzyczał na nas za wymknięcie się tylko i wyłącznie dlatego, że było około trzeciej nad ranem i wszyscy jeszcze spali.
- Nico, jak mogłeś o takiej porze opuścić obóz i to jeszcze wciągając w to swoją młodszą siostrę. Przymykam oko na twoje nocne schadzki z córką Eris, ale to już przesada.
- Skąd pan wie… - zaczął Nico.
- Mam swoich informatorów. Ale do rzeczy. Gdzie byliście? - spytał.
- Byliśmy u naszego ojca, wezwał nas. - powiedziałam przyciszonym głosem, nie będąc pewna czy nawet spotkania z rodziną są tu zakazane.
- Jeśli można wiedzieć, po co Hades wzywa swoje dzieci tak późno w nocy?
- Niby skąd mam to wiedzieć!? Nie siedzę przecież w jego głowie! - powiedział nieco głośniej Nicolas.
- Skoro z ciebie nie da się nic wyciągnąć, spróbujemy porozmawiać z twoją siostrą. - powiedział Chejron i obrócił się w moją stronę.
- Ignis, dziecko powiedz mi co się tam wydarzyło. - powiedział czarującym głosem minotaur. Broniłam się jak tylko mogłam przed wyznaniem prawdy, ale z jakiegoś powodu nie mogłam skłamać. Jakby ktoś rzucił na mnie jakieś zaklęcie. Powiedziałam Chejronowi wszystko. Wzburzenie ojca, gdy wyczuł moc innego boga we mnie, przybycie Hekate i to co nam opowiedziała bogini. Minotaur nie krył zdziwienia, gdy dowiedział się, że moja matka herosem. Zaczął zadawać pytania. Dlaczego Hades nie wyczuł, że przespał się z herosem? Czy to możliwe, że Hekate ma aż taką potężną moc, żeby maskować półbogów? I czy babka powiedziała mi o przepowiedni? Czy wiem, że być może zginę z ręki Zeusa albo innego boga?


Następnego dnia w obozie huczało od plotek. Chejron powiedział, że postara się ukryć prawdę, ale najwyraźniej herosi są sprytniejsi niż mu się wydawało. Każdy gdy przechodził koło mnie patrzył na mnie jak na kogoś kogo należy się bać i uciekali w popłochu. Nico mówił, żebym się nie przejmowała, że wkrótce o tym zapomną. Jednak nie zapomnieli. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Gdy tylko przychodziłam na zajęcia ludzie milkli i zaczynali szeptać między sobą. Nikt nie chciał przebywać w moim towarzystwie jakby bali się, że ich skrzywdzę. Nikt się do mnie nie odzywał. Oprócz Nica. A najgorsze miało dopiero nadejść.

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 4: Hekate wyjawia nam całą prawdę


Nigdy nie widziałam by ktoś był tak zdenerwowany. Oczy Hadesa płonęły żywym ogniem, gotowe zabić tylko spojrzeniem. Na przybycie bogini musieliśmy nieco poczekać. Gdy w końcu się zjawiła, uznała, że nie będzie z nami rozmawiała, bo zakłóciliśmy jej spokój. Hades jednak ryknął, że jest większy rangą od niej i że w każdej chwili może szepnąć Olimpowi, co Hekate wyprawia na swojej wyspie.
- Dobrze, czego ode mnie żądacie? - spytała bogini.
- Chce wiedzieć dlaczego od dziecka, które ja spłodziłem czuć także twoją moc? - powiedział Hades.
- Dziecko - zwróciła się do mnie Hekate - jak nazywała się twoja matka?
- Araes, Araes Cortez. - powiedziałam ledwo powstrzymując łzy. W tej jednej chwili wrócił mi obraz śmierci mojej kochanej mamy.
- Więc wszystko jasne… - stwierdziła bogini.
- Może dla ciebie. Ale ja nadal niczego nie wiem! Przypominam ci Hekate, gdzie się znajdujesz! Ja tutaj rządzę, więc odpowiadasz na wszystkie moje pytania! - ryknął Hades.
- Jeśli nadal będziesz tak na mnie krzyczał, to wątpię czy cokolwiek ci powiem. - powiedziała oburzona bogini.
- Mów! - krzyknął Hades, a jego głos poniosło echo po całej komnacie.
- Mam bardzo mało śmiertelnych dzieci, zwłaszcza, że ubyło ich po ostatnich wojnach, więc staram się je chronić jak tylko mogę. Ponieważ jestem boginią magii, rzuciłam zaklęcie, które chroni moje dzieci przed rozpoznaniem. Nie ważne czy przebywają w obecności potwora, czy boga nikt nie dowie się kim ono jest. Tak było z twoją matką, Ignis. - powiedziała Hekate - Twoja matka była moją córką, była półboginią. Dlatego Hadesie wyczuwasz moją moc. Ona nie jest zwykłym herosem. Może być traktowana na równi z innymi bogami. Bliżej jej do Olimpu, niż do życia śmiertelnika. Powinieneś być dumny.
- Jak to możliwe, że spłodziłem dziecko z herosem? Przecież powinienem był wiedzieć.
- Nie mogłeś, moje czary są zbyt potężne. Jednak jestem nieco zniesmaczona, że spałeś z moją córką. - powiedziała Hekate.
- Co teraz będzie?! Gdy Olimp się dowie… - zaczął Nico.
- Nikt się o niczym nie dowie. A co do jej losu, nikt tego nie wie. - odezwał się Hades.
- Otóż wiemy coś o jej przyszłości. Jeszcze przed Wielką Przepowiednią dotyczącą dziecka jednego z Wielkiej Trójki, Pytia zapowiedziała przyjście dziecka herosa i boga. Stoczy ono walkę większą niż którą stoczył Percy z Kronosem. To dziecko - bogini wskazała na mnie - jest albo zagładą dla Olimpu, ale jego wielkim ocaleniem.
Te słowa wzbudziły we mnie ogromny strach. Jeszcze tak niedawno żyłam z mamą i Lucasem, a już teraz dowiedziałam się kim naprawdę jestem. Moje zdziwienie nie było mniejsze niż Nicolasa, który teraz odsunął się od bogów nieco dalej, żeby przypadkiem nie ucierpieć, gdyby coś poważniejszego miało się wydarzyć. Na szczęście się nie wydarzyło. Miałam tylko nadzieję, że stosunek Nica do mnie się nie zmieni.

Rozdział 3: Nie jestem tylko półboginią


Niezbyt dokładnie widziałam, dokąd lecimy. Z każdej strony otaczał nas mrok. Siedzieliśmy w milczeniu. Tylko co jakiś czas słychać było pogwizdywanie wiatru albo skrzypienie wozu. W końcu odezwałam się do brata.
- Nie było cię w domku gdy kładłam się spać, ani wtedy gdy budziłam się co parę godzin. Mogę wiedzieć gdzie wtedy przebywałeś?
Nico milczał przez chwilę, ale w końcu się odezwał.
- Byłem u mojej dziewczyny, Agnes.
- Ty masz dziewczynę? Dlaczego na ognisku nie siedliście razem?
- Po pierwsze taka jest tradycja, że siedzimy tylko przy stole przeznaczonym dla swojego domku a po drugie nikt o nas nie wie.
- Dlaczego? Przecież nie macie tego samego rodzica? A może… - nie dokończyłam.
- Nie, nie. Ona jest córką Eris. Ale widzisz dzieci Hadesa nikt nie lubi. Nie to co Zeusa. Ich uważają za najlepszych i najwaleczniejszych tylko ze względu na ojca. Nas nikt nie szanuje. Gdyby ktoś z jej domku się o nas dowiedział… - powiedział ze smutkiem. Nie ciągnął dalej tej rozmowy. Zapadła cisza. Było już dosyć późno. Położyłam się wygodnie na siedzeniu i zasnęłam.


Poczułam, że zaczęliśmy obniżać lot. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że lądujemy gdzieś w górach. Po kilku minutach wylądowaliśmy nad urwiskiem. Nico zszedł z wozu i podszedł do kamiennej ściany. Wyszeptał jakieś niezrozumiane dla mnie słowa i po chwili w kamieniu pojawiło się przejście. Spojrzał w moim kierunku i kiwnął głową abym weszła do środka. Zrobiłam kilka kroków i znalazłam się w tunelu. Nico wszedł za mną. Gdy stanęliśmy obok siebie w tunelu zapaliły się pochodnie. Nico chwycił mnie za rękę i pociągnął w głąb tunelu. Zaczęłam się powoli niepokoić. Im głębiej wchodziliśmy, tym bardziej tunel zdawał się nie mieć końca. Nico najwidoczniej wyczuł mój strach i zwrócił się do mnie.
- Nic nam nie będzie. Tym tunelem dostaniemy się bezpośrednio do pałacu Hadesa. Wierz mi, idąc tędy, ominiemy większość nieprzyjemnych widoków.
Po kilkunastu minutach tunel się skończył, a my znaleźliśmy się w ponurej sali. Na środku stal tron wykonany z czarnego marmuru. Na oparciu wyrzeźbione były ludzkie czaszki. Niżej znajdowały się wykonane ze złota kości. Od tronu biło grozą. Zapewne ktoś kto na nim zasiada musi być o wiele straszniejszy. Obok niego stał nieco mniejszy tron. Ten już nie był taki przerażający. Cały ze złota, nie miał innych zdobień. Pod ścianami znajdowały się kolumny podtrzymujące masywne sklepienie. Tak zajęta byłam oglądaniem ponurej sali, że nie zauważyłam jak na tronie pojawia się ciemna postać. Uniosłam wzrok i wpatrywałam się w boga. Czarne włosy opadały na oczy koloru węgla. Twarz zastygła w grymasie gniewu. Szata lekko falowała mimo, że w pomieszczeniu nie było wiatru. Nagle zrozumiałam dlaczego. Materiał wyglądał jakby zrobiono go z dusz próbujących teraz wyrwać się z śmiertelnej pułapki.
- Moje dzieci. Ignis, Nico… - powiedział bóg.
- Ojcze, przybyłem jak kazałeś. Mogę wiedzieć po co nas wezwałeś? - odezwał się Nico nieco niepewnie.
- Czy musi być jakiś powód, żebym chciał zobaczyć moich potomków? - spytał Hades. Echo poniosło pytanie po całej sali.
- Nie, skądże…
- Więc dlaczego zadajesz takie pytania? - powiedział gniewnie bóg. - Ignis, podejdź do swojego ojca.
Spojrzałam na Nico a on skinął głową. Niepewnym krokiem ruszyłam w kierunku Hadesa. Podniosłam wzrok i patrzyłam na niego. Nagle w jego oczach zapalił się ogień. Zatrzymałam się i z przerażeniem patrzyłam.
- Jak to w ogóle możliwe?! - zagrzmiał Hades.
- Ojcze, czy coś się stało? - spytał Nico.
- To dziecko nie jest zwykłym herosem. Wyczuwam w niej nie tylko moją moc, ale i moc innego boga.
- Przecież to niemożliwe. Gdyby tak było naprawdę, ona byłaby boginią. - stwierdził mój brat. - Jeśli mogę wiedzieć, jakiego innego boga wyczuwasz?
- Hekate.

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 2: Pan Podziemia wzywa mnie na dywanik


Jestem córką Hadesa. Lepiej być nie mogło. Nico ostrzegł mnie, że na tym obozie nikt nie lubi dzieci Pana Podziemia. Uważają, że to one wywołują wszystkie wojny na tej ziemi. Dlatego kilkadziesiąt lat temu najpotężniejsi bogowie - Hades, Posejdon i Zeus - przysięgli, że nie będą posiadać śmiertelnych dzieci. Akurat potomkowie Wielkiej Trójki mają największą moc i są najbardziej skore do wojen pomiędzy sobą. Każde dziecko uważa swego ojca za lepszego i chce to udowodnić. Razem z Nico mamy piękny domek. Cały czarny a nad drzwiami wisi taki sam znak jaki pojawił się nad moją głową, gdy zostałam uznana. W środku jest niewiele jaśniej. Pod dwoma oknami znajdującymi się naprzeciwko siebie stoją dwa lóżka - jedno dla mnie, jedno Nicolasa.  Na samym środku stoi kilkumetrowy posąg Hadesa wykuty z czarnego marmuru. W drugim pokoju znajdują się wszelkiego rodzaju bronie: łuki, oszczepy, topory… Można by tak w nieskończoność wymieniać. Kiedy już skończyliśmy zwiedzanie mojego nowego domu postanowiłam położyć się spać. Ten dzień był dla mnie szczególnie ciężki. Zmarła moja mama, a moim ojcem jest najmroczniejszy bóg świata. To za wiele jak na mój dwunastoletni umysł. Na moim łóżku leżały nowe ubrania, jakieś spodnie i pomarańczowa bluzka z napisem OBÓZ PÓŁKRWI. Byłam zbyt zmęczona, żeby się rozebrać, więc tak jak stałam wskoczyłam do łóżka, zakryłam się kołdrą i cicho zaczęłam łkać w poduszkę. Na szczęście Nicolas wyszedł z domku i nie słyszał mojego żałosnego płaczu. Nim się obejrzałam zapadłam w głęboki sen.


- Ignis. - odezwał się glos w mojej głowie.
Próbowałam się obudzić, ale nie mogłam.
- Nie uciekaj ode mnie. Chcę porozmawiać z moim dzieckiem.
- Hadesie? To ty? Wszystkie swoje dzieci nawiedzasz w snach? - spytałam oburzona - Nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać z bogiem, który zostawił mnie i moją matkę na pastwę potworów.
- Zrobiłem to tylko dlatego, żeby was chronić.
- Ładna mi obrona. Moja matka nie żyje. Jesteś zadowolony z siebie?
- Nie chciałem jej śmierci. - odpowiedział Hades.
- Więc dlaczego jej nie obroniłeś? Stchórzyłeś? - spytałam.
- Nie waż się tak do mnie mówić! Jestem nie tylko twoim ojcem, ale i Panem Podziemia. Okazuj mi więcej szacunku.
- Trudno szanować kogoś, przez kogo zginęła moja matka.
- Masz taki sam charakter jak ona. Niedługo się spotkamy, więc bądź gotowa.
- Nie chcę cię widzieć. - wrzasnęłam na niego.
- Na szczęście nie ty o tym decydujesz.
Otworzyłam oczy i gwałtownie usiadłam. Na dworze było ciemno. Nicolasa nie było w jego łóżku. Chciałam wyjść na dwór i go poszukać, ale zanim odkryłam kołdrę drzwi do domku otworzyły się i do pokoju wpadł Nico.
- Czy Hades wzywał cię do siebie? - spytał.
- Jeśli tak to co?
- Przed bramą do obozu stoi wóz zaprzężony w czarne pegazy. Jeśli ciebie też chce widzieć to się ubieraj i lecimy.